poniedziałek, 24 września 2012

The Wanted - Chasing The Sun



Tak nam się poukładało i poszczęściło, że w tym roku od środy zaczynamy z Amelką kolejne urlop :-) tym razem lecimy na Majorkę :-))) będziemy ścigać słońce po Majorce, bo jak na razie prognoza pogody jest w Szkocką kratkę ;-) Wylatujemy w środę z samego rana i już w okolicach godz.10-11 będziemy w malowniczej Palma de Mallorca :-) a co najważniejsze w tym całym wyjeździe to to, że dołączą do nas Zuzia i Antek. Już nie możemy się doczekać spotkania z nimi!! Generalnie jadą same kobiety-Mamy i Babcie, kobietki- Zuzia i Amelka oraz jeden mały rodzynek Antonii :-) Cieszę się bardzo, że udało nam się zorganizować rodzinny wyjazd z dzieciakami :-) Co prawda Tatusiowie i Dziadkowie zostają w domu ale na pocieszenie powiem, że będziemy za nimi strasznie tęsknić ;-) 

poniedziałek, 17 września 2012

7

Stan uzębienia mojej latorośli wynosi 7 :)
Dziś także mija już ponad 7 doba lub raczej bezsenna nocka z rzędu :(
moje wykończenie sięga zenitu!
Amelia śpi sobie średnio od 8 do 12 w nocy a potem budzi się z płaczem i tak płacze i płacze, nie umiejąc przy tym znaleźć sobie miejsca przez następne 2-3 godziny. A następnie budzi się o 7 rano jak nowo narodzona i nie daje się nam wyspać :((
Jedyną pozytywną wiadomością jest to, że dwie duże jedynki przebiły się niemalże w tym samym czasie i jak już pisałam, stan uzębienia wynosi 7 :-)
Oczywiście, poza bezsennymi nocami, innymi widocznymi objawami są: ślinienie się, katar, czerwone policzki, pobolewanie uszu, luźne kupy, maxymalnie opszczypana pupa.  Coś jeszcze ominęłam?? chyba nie ;-)

A Wasze dzieci jakie miały objawy ząbkowania? I przy których zębach znosiły je dosyć ciężko?
Pozdrawiamy ciepło!
Ola&Amelia


sobota, 15 września 2012

Ubóstwiam :-)

Już niejednokrotnie pisałam o moim zamiłowaniu do wyprzedaży samochodowych tzw. car boot sale. Dziś wybrałam się na jeden z nich i jakże owocne okazały się moje zbiory :-) otóż zakupiłam Amelce do ogrodu ślizgawkę wartą 40 funtów za całe 2 funty!!!!!!! Kupiłam także ( nie wiem jak to do końca się poprawnie nazywa) rowerko-pchaczek (?) warty 30 funtów za całe 2 funty!!!!! Tak więc zrobiłam zakupy warte 70 funtów wydając na nie całe 4 funciaki!!! Któż by nie ubóstwiał takich okazji tak jak ja :-)) Ja szczęśliwa, że wydałam mało kasy, Amelia przeszczęśliwa z nowych zdobyczy i oto właśnie chodzi, nieprawdaż??? 
Zabawki zostały wyszorowane i przekazane Amelii do użytku. Ślizgawkę testowaliśmy w domu ale od jutra będzie już w ogrodzie :-) Co prawda Amelka potrzebuje jeszcze naszej asysty przy wspinaniu się na nią ale jestem pewna, że za miesiąc lub dwa będzie już w pełni samodzielna.
A czy Wam udało się ostatnio jakieś znaleźć jakieś okazje?? 






wtorek, 11 września 2012

14 m-cy !!!

...przez to wszystko zapomniałam, że 9 września Amelia skończyła 14 miesięcy. Jak się urodziła obiecałam sobie, że dopóki mój blog istnieje dopóty będę co miesiąc, każdego 9-tego umieszczać zdjęcie Amelki dokładnie z tego dnia... ale tym razem zapomniałam... dopiero dziś rano uświadomiłam sobie, że przegapiłam 9 września.... no cóż... jakoś to przeżyję.... Amelia chyba mi wybaczy dwa dni opóźnienia  ;-)

Tak więc 9-go września mój skarb skończył 14 miesięcy :-) ostatnio bardzo się zmieniła... jakoś nie interesują ją już zabawki, leżą w kącie praktycznie nieruszane...ciągle natomiast by siedziała na naszych kolanach tuląc się jak do miękkiej poduszki :-) Taka przylepa się z niej zrobiła :-) ciągle podchodzi, zaczepia, dotyka, zagaduje, pyta "CIO TO?", interesuje się wszystkim dookoła no i lubi czytać swoje książeczki oraz bardzo dużo mówi. Takkkk, zaczyna udawać, że potrafi mówić :))) niezły ubaw z niej mamy :-) Poza tym lubi muzykę oraz taniec! Największym hitem ostatnich tygodni jest oto własnie ta piosenka, dokładnie w tym wykonaniu http://www.youtube.com/watch?v=oyzF8a9F5uM 
Jak Amelia widzi, tego przystojniaka to robi maślane oczy i adoruje go na maxa, hahha, wręcz rozpływa się na jego widok ;-) coś czuję, że będę musiała zakupić jej pierwszą płytę hihi. 
Ponadto uwielbia chodzić, jednak ciągle jakoś niezgrabnie (lecz przeuroczo) jej to wychodzi :-) schody są kolejnym hitem ostatnich tygodni. Ciągle by chodziła w dół i do góry...i tak bez końca. Uwielbia biegać za Ginesem po ogrodzie i taplać się w każdej napotkanej, na ulicy lub ogrodzie, wodzie :-)
Jeśli chodzi o apetyt to pochłania wszystko i w każdych ilościach ;-) Lubi jeść i jak na razie mnie to cieszy, bo generalnie nie mam problemów z jej posiłkami. Jedyne co to unikamy produktów mlecznych jak ognia z uwagi na skazę. Szkoda wielka bo Amelia lubi jogurty, sery i wszystkie produkty mleczne. Pojawiła się jednak dla nas alternatywa - seria produktów bez laktozy - ale o tym innym razem :-)
A na koniec dodam, że ot tygodnia praktycznie każda jednak noc to koszmar...Amelia budzi się co 10-20 min, płacze i bardzo niespokojnie sypia. Za ten stan obwiniam dwie górne jedynki, które się jeszcze nie przebiły choć są już wyczuwalne i widoczne :) więc wychodzić zmory z nory i niech spokojne noce do nas wracają jak najprędzej ;-)
no i to by było na tyle ;-) Kocham Cię Skarbie :-) 

piątek, 7 września 2012

Jesień za pasem...

...dlatego też zrobiłam Amelce komplecik - czapka + szalik - w moich ulubionych kolorach --> granat, czerwień i biel :-) Komplet od razu przypadł Amelii do gustu bo był moment, że nie chciała go nawet ściągnąć z głowy :-) Zapraszam na mojego szydełkowego BLOGA w celu zobaczenia zdjęć :-) lub na FB- Handy Crochet By OlaMola :-)) a tym czasem pozdrawiam ciepło bo u nas szara, bura i zimna pogoda :((

wtorek, 4 września 2012

ciągle jeszcze słyszę ....

..... szum naszego Bałtyku :-))) było cudnie! przyznam, że obawiałam się urlopu nad polskim morzem głównie z uwagi na pogodę. Mieszkając w deszczowej Szkocji marzyłam o słonecznej i ciepłej pogodzie a trzeba przyznać, że polska pogoda potrafi być w szkocką kratkę ;-) nie mniej jednak udało się! na całe 17 dni wypoczynku mieliśmy tylko 3 dni bez słońca i z odrobiną deszczu i dwiema burzami, więc dramatu nie było :-) Na urlopie bardzo odpoczęłam! Wstawaliśmy wcześnie z uwagi na Amelię ale za to, prawie codziennie, chodziłam spać około 21-szej , najpóźniej o 22-giej. Cisza, spokój oraz świeże morskie powietrze powodowało, że odpływałam w sekundę :-) Raz nawet zasnęliśmy z mężem razem z Amelką o 19.30 i obudziliśmy się rano dnia następnego ;-) już nie pamiętam kiedy czułam się tak wypoczęta. A tak poza tym to to spędzaliśmy dużo czasu na plaży, spacerując po Dźwirzynie po kilka razy dziennie, czytając książki i biegając bez przerwy za rozpędzoną na własnych nóżkach Amelką :-) ojjj tak, moje dziecko poczuło moc w swoich nogach i z dnia na dzień coraz pewniej stawiała swoje kroki. Musieliśmy uważać na nią bo bez przerwy obijała się o wszystko co popadło. W pewnym momencie na twarzy była cała w guzach i siniakach... aż zaczęłam się martwić, bo wyglądała jak po jakimś pobiciu ;-) teraz jest już lepiej... kroki stawia pewnie choć ciągle od czasu do czasu zalicza upadek. Będąc z wizytą w Kołobrzegu zakupiłam jej buciki, które raczej są paputkami ale, że było bardzo sucho na dworze to ubierałam je jej na co dzień do chodzenia. Teraz muszę rozejrzeć się za właściwymi butami do chodzenia. Noga troszkę jej ostatnio urosła więc myślę, że nie powinno być większego problemu. Ponadto nauczyliśmy Amelkę schodzić bezpiecznie z łóżka oraz schodów. Domki, w których spaliśmy nie były dostosowane do małych dzieci i musiałam bardzo uważać, by Amelia nie spadła z łóżka czy też schodów.  Pokazałam jej jak schodzić tyłem z łóżka oraz schodów. Mąż jakoś nie dowierzał, że ona to pojmie, bo myślał, że jest jeszcze za mała ...a tu niespodzianka! Dziecko dosłownie w kilka godzin opanowało całą technikę i szybko przeszła do praktyki z całkiem niezłym wynikiem końcowym :-) byłam troszkę spokojniejsza choć i tak trzeba było ją pilnować na wszelki wypadek. Poza tym na wakacjach Amelia miała niesamowity apetyt. Jadła wszystko co było jej wolno ( unikamy mleka i nabiału z uwagi na skazę białkową) w bardzo dużych ilościach. Przytyć nie przytyła ale za to urosła. Będę musiała ją zaważyć i zmierzyć w wolnej chwili.  Amelka pochłaniała w ogromnych ilościach arbuzy, brzoskwinie, banany i nektaryny. Aż uszy się jej trzęsły na widok owoców. W domu też je dużo ale nie ma tak wielkiego apetytu jak nad morzem :-) Widocznie klimat jej służył. A pro po jedzenia to dodam, że wybiła się jej górna dwójka więc stan uzębienia mamy na 5 :-) czyli pięć zębów jak narazie. Aaaa i zapomniałam dopisać, że na plaży Amelia pochłaniała co najmniej 5 kg piasku dziennie! To był koszmar...ale dziecko żyje i ma się dobrze haha . Amelka miała ciągle towarzystwo (byliśmy ze znajomymi z dwójką dzieci) więc nauczyła się od swojego kolegi wiele nowych umiejętności....takich jak śpiewanie, zjazd ze zjeżdżalni, umie zrobić babki z piasku oraz całować się ;-) Ostatnia umiejętność powaliła mnie na nogi haha :-) Tatusiowie wzięli dzieci na spacer na tzw. patelnie przy plaży i ponoć dzieci się całowały hahah :-) jako dowód mamy zdjęcia, na których widać, że Amelia się nie broniła wręcz przeciwnie  :-) No to mamy pierwszego kawalera w kolejce po córkę ;-) A tym czasem mogłabym tak pisać i pisać o naszych wakacjach bo nadzwyczajnie w świecie było cudnie. Urlop udał się w 100% !!! ooo nieeeeee......było coś co zakłócało mi spokój na maxa.... OSSSYYYYY! Było ich tysiące, pojawiały się znikąd i doprowadzały mnie do szału! Mam fobię jeśli chodzi o osy i pająki więc możecie sobie wyobrazić ten koszmar wrrrrrrrrrrrrr. A teraz zapraszam na fotorelacje :-)