7 dni i 7 nocy już za nami....bardzo ciężkich dni oraz nieprzespanych i trudnych nocy. Będc jeszcze w szpitalu, jedna z położnych, ciągle nam tj. młodym mamom powtarzała, że dzieci nie rodzą się z instrukcją obsługi i do wszystkiego trzeba dochodzić samemu, co niejednokrotnie bywa bardzo ciężkie i problematyczne aleeee broń Boże się załamywać!! :-))) Taki i było w moim przypadku...postawiłam sobie za cel, że będę Amelkę karmić piersią. Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać gdy wszyscy do okoła mówią, żeby dać dziecku butelkę a wtedy moje problemy się zakończą!!! Poza tym w 4-5 dniu powinnam już dawno mieć mleko a tego mleka było na lekarstwo. Nie było łatwo, miałam dwa kryzysy patrząc na spragnioną jedzenia Amelkę - ale nie poddałam się!! Za pomocą świetnej położnej, która codziennie przychodziła do domu, opracowała plan karmienia jednocześnie dodając mi otuchy i wsparcia, Amelka jest karmiona piersią i nawet się z niej najada :-)) W chwili obecnej muszę jeszcze dokarmiać ją, co drugie karmienie, butelką ale z czasem ją wyeliminujemy :-)) Na wielkie szczęście Amelia przybiera na wadze i nic więcej się nie liczy!! Jest cudowna, najukochańsza, dająca tyle radości i szczęścia jak mało kto oraz jest tylko moja :-)) noo dobra- do podziałki z Tatusiem ;-)
śliczna dziewczynka...
OdpowiedzUsuń