środa, 11 lutego 2015

Kiedy ta klątwa się skończy???

Przyznam, że chyba nigdy do końca nie rozumiałam rodziców, ktorych dzieci non stop chorują, gdyż Amelia ogólnie zawsze była zdrowym dzieckiem. Raz na rok złapała przeziębienie i tyle.....no może dwa razy... ale zawsze to trwało tydzień i bylo po wszytskim.  Jednak tym razem, od listopada bez przerwy się coś za nami ciągnie.... bakterie, bakterie i jeszcze raz bakterie.  Co najmniej raz w miesiącu bół ucha, notoryczny kaszel, katar i ogólne osłabienie. Od stycznia praktycznie cały czas siedzi w domu. Do żłobka chodzi na dwa trzy dni i znowu wraca z jakimś choróbskiem.  Od dwóch tygodni w jej grupie panuje szkarlatyna. Amelia co prawda gorączkuje ale wysypki jako tako nie miała. Wczoraj ją ubierałam w piżame i tak jakby mi się wydawało, że jakiś grysik jest na jej brzuchu ale czy to to??? Tak wiec dziś znowu szorujemy do lekarza.... a dopiero co byliśmy w poniedzialek. Martwi mnie fakt, ze gorączkuje już tydzień... No nic...pewnie lekarz znowu mi powie, że skoro Amelia ma siłe tak skakać przed nim, to nic jej nie ma.....    NIECH MI KTOŚ DA WIECEJ CIERPLIWOSC!