czwartek, 29 listopada 2012

Nocny Marek :)

Oto my :-) Mama Ola i Amelka :) jest godzina 23.30 a moje dziecko nie chce spać. Zasnęła ok 19-tej a następnie obudziła się po 20-tej i na tyle było by spania. Marudziła, wierciła się, domagając się naszej nieustannej obecności. A że była przeziębiona, miała kaszel i katar to postanowiłam dać jej Ibuprofen, który jak się później okazało,  zamiast ukoić ból i uśpić moje dziecko to rozkręciło ją na maxa! dosłownie... biegała po mieszkaniu jak szalona i nie chciała się zatrzymać :-) "Ale to nie czas na zabawę, do łóżka już"-mówiłam do niej, a ona się tylko śmiała haha :-) W każdym razie na pomoc przyszedł ten cudny gadżet- telefon komórkowy i przy dźwiękach MIO MAO zasnęła - ufff, a ja zaraz za nią :-)
Właśnie teraz zauważyłam, że wychodzi jej dolna lewa dwójka, która pewnie też była przyczyną bezsennej nocy! 


Zmienię jeszcze temat na sekundkę :-) Pochwalę się moim nowym cackiem :-)) 
Jest cudny! Mam nadzieję, że będę go w stanie opanować, bo tyle ma funkcji, że szok :-)

wtorek, 20 listopada 2012

Nocnikowy Trening :-)

Od pewnego czasu przyzwyczajamy Amelię do nocnika. Na początku traktowała go z totalną ignorancją jednak ostatnio nastąpiła zmiana. Zaczęła powoli go tolerować, i nie skłamię jeśli powiem, że nawet go polubiła. W oswajaniu z nocnikiem pomaga nam przyjaciel Amelki - Miki :-) Sadzamy wspólnie Mikiego na nocniku a następnie Amelia mówi EEE EE... co w tłumaczeniu oznacza, że Miki robi kupę :-)) Jestem przekonana, że moja córka jest świadoma tej czynności, ponieważ już od dawna informuje nas, że robi kupę mówiąc głośno EEEE EE :-) Mało tego, dwa dni temu pozwoliłam jej pobiegać bez majtek przed kąpielą i udało mi się nakłonić Amelię by usiadła na nocniku. Podczas gdy Amelka siedziała ja udawałam, że cisnę kupę haha i co się okazało?? Amelia naśladując mnie zrobiła siku HHUUUURRRRRRRRRRRRAAA!! Ależ była radość wielka ;-))) Tym bardziej motywuje mnie to do dalszego nocnikowego treningu :-))
A jak u was z sprawami nocnikowymi?? 


Jeszcze tylko dodam, że nawet nie wiem kiedy przebił się 10-ty ząb a 11-ty jest już w drodze :-)) Oczywiście nadal ząbkujemy w wielkim bólu i cierpieniach :((


niedziela, 18 listopada 2012

pranie i parowanie mózgu

tak się właśnie czuję... na chwilę obecną mam PRANIE I PAROWANIE mózgu :-)
a przyjdzie jeszcze czas na SUSZENIE, PRASOWANIE i POUKŁADANIE wszystkiego na swoim miejscu tak jak się należy :-) mówię oczywiście o wiedzy, którą od kilku dni powoli pochłaniam :-) na razie czuję się oszołomioną tą całą teorią ale mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży i jak zacznę praktykować to będzie już tylko lepiej :-) 

pewnie się zastanawiacie o czym mówię ??? 
zdradzę Wam, że postanowiłam zacząć swoją przygodę z fotografią dziecięcą :-)) 
Na razie nazywam to PRZYGODĄ bo jak to się zakończy tego jeszcze nie wiem. Jeśli odnajdę się w tym co mam zamiar robić, to będę najszczęśliwszą osobą pod słońcem ;-) natomiast jeśli stwierdzę, że jednak nie nadaję się na fotografa, to na pewno będę bogatsza o wiedzę, którą zdobędę oraz będę świetnym fotografem dla mojej córki :-)  

Dlaczego taki wybór??
Jak już wcześniej pisałam, ostatnio miałam ogromną potrzebę zmienienia czegoś w swoim życiu... byłam na rozdrożu i nie wiedziałam w którą stronę iść... aż pewnego dnia, pod wpływem kilku czynników, zdecydowałam  że  zajmę się fotografią. Na początku dla zabawy a z czasem być może na poważnie!!! A teraz powiem tak....Na początku roku moja koleżanka M. podjęła kurs na Akademii Fotografii Dziecięcej. W ramach ćwiczeń zaprosiła nas na darmową sesję. Będę szczera i powiem, że jakoś nie widziałam tego wszystkiego... nie życzyłam jej źle, wręcz przeciwnie!,  ale wydawało mi się, że z takiego kursu nic nie można wynieść i bardzo sceptycznie do tego podchodziłam. A jak jest dziś ??? Dziś jestem dumna z M. i chcę iść w jej ślady!!!  M. choć ciągle się uczy, pracuje już jako fotograf i robi cudowne sesje noworodkowe, rodzinne, dziecięce. Ona dała mi natchnienie i wiarę, że jak się tylko czegoś chce to można to osiągnąć. Oto jej strona http://www.fairydustphoto.com/ :-)

Na chwilę obecną rozpoczęłam kurs, oglądam tysiące innych kursów i kursików na youtube, czytam różne publikacje i pochłaniam to wszystko jak gąbka wodę. A że tego wszystkiego jest ogrom to mój mózg paruje  haha :-)) Na szczęście aparat posiadam, muszę jeszcze dokupić TYLKO ;-) lampę i cały sprzęt do studia domowego.... masakra! haha :-)) Dam radę!!! Dam radę!!! Dam radę!!! i już niedługo zobaczycie moje pierwsze zdjęcia. 

A poniżej fotka Amelii z dzisiejszego poranka ;-) Zrobiłam ją samodzielnie ustawiając odpowiednich funkcji aparatu i nie korzystając z opcji AUTO! :-) 



środa, 14 listopada 2012

decyzja

od dłuższego czasu zastanawiałam się nad tym co mam ze sobą począć...
tam gdzie pracuję, jest ok ale wiem, że nie chciałabym pracować tam do emerytury :-)
marzeniem moim jest pracować dla siebie, być swoim szefem i czerpać radość z tego co robię.
długo rozważałam co mogłabym robić...
*aplikowałam w posady w zawodzie ale w UK moje kwalifikacje chyba są niewystarczające i musiałabym wrócić na studia w celu uzupełnienia wiedzy...
*rozważałam otwarcie własnego sklepu bądź kawiarnio-sklepu, gdzie mogłabym sprzedawać kawę, domowe wypieki oraz włóczkę, brać zlecenia na czapki, sweterki itd. ;-)
* otworzyć własną firmę sprzątającą... itd....itd...

Pomysłów było kilka ale jakoś nie umiałam się zdecydować... Każda powyższa opcja wiązałaby się z natychmiastową rezygnacją z pracy, zaciągnięciem dużego kredytu na rozkręcenie firmy a na to nie mogę sobie pozwolić. Musiałam więc wymyślić coś, w kierunku którym mogłabym się kształcić jednocześnie pracując tam gdzie do tej pory. A dopiero z czasem, gdybym ustabilizowała sobie grunt to mogłabym zredukować etat lub całkowicie z niego zrezygnować.

Oj powiem Wam, że to nie są łatwe decyzje !!!!
Chodziłam jak struty szczur....aż do wczoraj ... ;-)
Natchniona szybkim rozwojem kariery mojej pewnej koleżanki oraz po części natchniona jej informacją umieszczoną na jej FB postanowiłam, że zapiszę się na kurs, zainwestuję w sprzęt i biorę się do roboty!
Wiem, że ci wszyscy, którym o tym powiedziałam jakoś sceptycznie na mnie patrzą ale ja wierzę, że się uda!!! Chcę zmienić swoje życie i to jest moim celem!!! A ile czasu będę potrzebowała na osiągnięcie dobrego poziomu by samodzielnie móc wystartować to zależy teraz już tylko ode mnie! Żyjemy w takich czasach gdzie bez przerwy trzeba inwestować w siebie bo jeśli nie to niczego się w życiu nie osiągnie.

Jak wiecie na początku roku zaczęłam przygodę z szydełkowaniem. Uwielbiam to robić jestem chyba nawet uzależniona haha :-) Każdy kto śledzi mojego bloga lub FB wie, że nawet mi to wychodzi - nieskromnie mówiąc o sobie oczywiście :-)  Mało tego... mam nawet sporo zamówień oraz jest duże zainteresowanie aleee co zauważyłam.... nie chce narzekać... piszę prawdę.... ludzie chcą czapeczki ale najchętniej za darmo. Nikt nie bierze pod uwagę mojego czasu spędzonego nad każdą czapką. Wykonanie jednej sowy od początku do końca zajmuje mi 3-4 godziny. Przy założeniu, że mam Amelkę pod opieką i co chwilę muszę coś przy niej zrobić, ten czas rozciąga się do max 2 dni. Cena jaką biorę to średnio 10 funtów lub 45-50 zł plus koszt przesyłki. Teraz.... gdybym była samo zatrudniona i chciała brać pieniądze za faktyczny czas spędzony nad tą czapką plus zakup włóczki, przy założeniu że minimalna płaca krajowa w UK za godzinę to srednio ok 6.19 funta to musiałabym je sprzedawać za 30 funtów. Wiadomo, że cena jest ta nierealna ale takie są fakty!!! Ludzie nie doceniają ciężkiej pracy. Uważam, że za taką sówkę nie biorę drogo...a pomimo tego wszyscy grymaszą :(((( Ja się jednak nie przejmuję, bo zawsze znajdzie się ktoś kto coś u mnie zamówi i mam ręce pełne roboty tak czy siak. Napisałam to bo kiedyś myślałam, że może szydełkowanie było by moim pomysłem na przyszłość ale jak same widzicie nie jest to takie proste... ceny w sklepach są konkurencyjne i ja z nimi nie mam szans.... wiec ten czas, który poświęcam szydełkowaniu będę poświęcać mojej nowej pasji i zobaczymy co dalej! 

Tak więc trzymajcie kciuki i niedługo dam znać czym się będę zajmować ;-)
A poniżej kilka zdjęć mojej latorośli :-))







Amelia :-))


piątek, 9 listopada 2012

Miałam....

Miałam i pamiętałam....dziś napisać posta o kolejnej, tym razem 16tej miesiecznicy Amelii ale jakoś nie byłam w nastroju . Jestem na jakimś rozdrożu życiowym i nie wiem zbytnio w którą stronę iść. Więc najlepiej będzie jak pójdę przed siebie.... Pozdr

poniedziałek, 5 listopada 2012

zŁoŚnIcA !!!!!



Rośnie nam ogromny nerwus, piskacz, krzykać i płaczek!!!
Od pewnego czasu Amelia pokazuje nam swój  prawdziwy charakterek- 100%-wy nerwus!!!
Nie mam pojęcia czym to jest spowodowane, ale mam wielką nadzieję, że tylko ząbkowaniem.
Zęby wychodzą praktycznie jeden za drugim, jak grzyby po deszczu.
Mamy już praktycznie 11 zębów i czekamy z niecierpliwością na bezbolesne wyklucie się następnych, co by jak najprędzej ten cały ząbkowy koszmar zakończył się!
No a jeśli okaże się, że Amelia jest nadal taka nerwowa i mega-niecierpliwa to się zastrzelę haha :-)
Bo wiem, że nie będzie mi łatwo nad nią zapanować!
Tym czasem, muszę uzbroić się a anielską cierpliwość by okiełzać to moje niecierpliwe dziecię ;-)

Poza nerwami Amelki to my, jako rodzice, też już od dłuższego czasu mamy zszarpane nerwy, bo nie umiemy znaleźć przyczyny alergii u Amelii. Wiem na pewno, że ma skazę białkową i staram się wyeliminować wszystko z jej diety tak aby mogła bezproblemowo funkcjonować.... jednak nie jest to takie proste jak mi się wydaje. Jak już wcześniej pisałam, że zaczęliśmy podawać jej mleko bez laktozy ale spowodowało to ogromne zatwardzenia, a co za tym idzie, niesamowite cierpienie Amelki oraz strasznie niespokojny sen. Poszłam do lekarza i dostałam lek na zatwardzenia ale jakoś do końca nie byłam pewna czy czasem nie wystąpiły u Amelki skutki uboczne... tj. ból brzucha :( ręce nam opadły bo nie wiedzieliśmy co począć... koleżanka, która jest wegetarianką poleciła mi mleko owsiane... więc od dwóch dni Amelia pije owe mleko i jak na razie kupa wydaje się być ok, śpi spokojnie w nocy,  bólu brzuszka nie zaobserwowałam aleeee dziś przy kąpieli zauważyłam powrót wysypki na rękach :((  tak więc jak sami widzicie... nie ma lekko :-)) Pozdrawiam Ola