sobota, 29 grudnia 2012

Pozdrawiamy!!!

Dziś mówili w radiu, że ten rok był najbardziej deszczowym rokiem w UK od kilku dobrych lat! A my się deszczu nie boimy i na spacer, bez względu na pogodę, zawsze wychodzimy :-) Pozdrawiamy!!! 



wtorek, 25 grudnia 2012

Byliście grzeczni?

halo halo??
jak tam??
byliście grzeczni???
dostaliście prezenty???

Bo my tak!
Byliśmy PRZE-grzeczni!
Znaleźliśmy MEGA prezenty pod naszą MINI choinką ;-)

Amelia była tak oszołomiona tym wszystkim, że nie wiedziała za co ma się chwycić :-) Na pierwszy rzut oka najbardziej spodobał się jej zestaw do malowania ( suchym mazakiem- ja tak to nazywam ;-) Ponadto dostała kredki, książeczki, kolorowanki, wózek, pluszaki, drewnianą duża kuchnię, mini naczynia do kuchni tj. garnki, kubeczki, smażone jaja i kiełbaski, komplet-mioteł i zmiatek oraz dla niej samej talerz i miskę plastikową, bo ostatnio wszystko podczas posiłków ląduje na podłodze i ubraniu ;-) i tak też było przy Wigilii, barszcz i uszka wylądowały na sukience i włosach i trzeba było ją natychmiast przebrać :-)












poniedziałek, 17 grudnia 2012

Bilans niespełna Półtoraroczniaka:-)

...cierpię na chroniczny brak czasu...
odkąd zaczęłam  swoją przygodę z fotografią brakuje mi czasu na wszystko...
w każdej wolnej chwili czytam i pogłębiam swoją wiedzę na ten temat....następnie staram się przenieść to na praktykę, z czym już troszkę gorzej mi idzie ;-)  następnie w każdych kolejnych chwilach szydełkuję ... w tym tygodniu zrobiłam 8 czapek :-)) w między czasie Amelka, dom, praca.... i ani jednej wolnej chwili dla siebie...  ale nie narzekam :-)) w dodatku zbliżają się święta... a ja generalnie ich nie lubię!!! Najchętniej to bym je przespała i obudziła się 1 stycznia ;-) Nigdy nie lubiłam świąt i to chyba się nie zmieni... Kiedyś myślałam, że jak będę miała dziecko to będzie inaczej... ale wcale tak się nie stało... Nie lubię świąt i już! Męczy mnie to wszystko... Marzy mi się właśnie w tym czasie wyjechać na Karaiby i wygrzewać się na plaży :-)) Oj tak by było cudnie, nieprawdaż???

A jak u was?? Jakie nastroje??

Jeśli chodzi o Amelię to:

 BILANS niespełna PÓŁTORAROCZNEJ AMELII :-)
-jest na etapie coraz częstszych prób mówienia tzn. powtarza pojedyncze słowa... jak słowo przypadnie jej do gustu to często je wypowiada a jak nie to zapomina o nim...
-lubi czytać książeczki choć nie potrafi się na nich skupić dłużej niż 1 minutę
- uwielbia oglądać YOUTUBE ... bajki oraz słuchać muzykę. Na chwilą obecną najlepszą i najwspanialszą piosenką pod słońcem jest BUBA ( czyt, Zuzia lalka nie duża) oraz MUCHA w Samolocie ; lubi także Myszkę Miki no i Matty B ( cały jego repertuar)
- z dnia na co dzień coraz więcej rozumie.
- potrafi sama jeść obiad, choć jeszcze troszkę niezgrabnie trzyma łyżkę ;-) generalnie lubi jeść.
- wie do czego służy nocnik ale ciągle niechętnie na nim siada bez ubraniai pieluszki...  potrafi natomiast usiąść na nim w spodniach i udawać, że robi kupę lub siku ;-) Cwaniara!
- powoli zaczyna nam pokazywać swój charakterek... buntuje się jak jej czegoś nie wolno... potrafi płakać (udawać) przez ponad 20 min.
-lubi chodzić na spacery oraz uwielbia bawic się z dziećmi
- nie da się już z nią iść na zakupy czy kawę... posiedzi spokojnie 5 min a następnie chce biegać, szaleć i  nie da się jej utrzymać w miejscu
- we wózku usiedzi tylko 5 min
-uwielbia obserwować świat z okna i machać wszystkim PAPAP
- lubi chodzić do żłobka, co mnie bardzo cieszy :-)
-lubi mamie pozować do zdjęć ;-)
-zasypia tylko z rodzicami... tak ją nauczyliśmy i teraz ciężko ją odzwyczaić..
-w nocy budzi się zawsze na coś do picia i płacze jak opętana do momentu otrzymania butelki
-nie lubi zbytnio się tulić... jak ma ochotę to się przytuli a jak nie, to można ją prosić godzinami i nic z tego nie będzie
-nienawidzi obcinać ani czesać włosów stąd też wiecznie ma bałagan na głowie ;-)

...i pewnie jeszcze jest wiele innych umiejętności oraz upodobań, które nie przychodzą mi teraz do głowy :-)

muszę jeszcze ją zważyć i zmierzyć wzrost...







środa, 5 grudnia 2012

Pierwsza sesja Ameliowo- piżamowa ;-)

Hej :-) Jak widzicie idę za ciosem i wyposażam się w niezbędny sprzęt ;-) Wczoraj przyszło oświetlenie plus stojaki. Zaopatrzyłam się też w "tymczasowe" tło, bo te prawidłowe muszę zamówić z Polski. Nie mniej jednak to co mam wystarcza mi już by zacząć pierwsze sesje .... Hmmmm brzmi groźnie, co?? hahaha :-)) Tak na serio to przede mną tysiące zdjęć w ramach praktyki, by zdobyć odpowiednie doświadczenie. Kurs kursem ale ta cała wiedza i umiejętności same nie przychodzą wiec trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Tak więc w ramach ćwiczeń poprosiłam Amelkę o pomoc i oto efekty naszej współpracy :-) Jak na całkowitego amatora w fotografii dziecięcej to i tak mi się podoba! Mało tego... jak robiłam te zdjęcia to poczułam, że to naprawdę fajne zajęcie!!! :-))) A na koniec ... mój P. jak wrócił wczoraj z pracy i zobaczył ten cały sprzęt rozstawiony w dużym pokoju to powiedział:
- " źle ci nie życzę, ale jak to nie wypali, to fajne gadżety będziemy mieli w domu." 
A po chwili dodał:
" ale co ja mówię, Tobie zawsze wszystko wychodzi ;-) " 






czwartek, 29 listopada 2012

Nocny Marek :)

Oto my :-) Mama Ola i Amelka :) jest godzina 23.30 a moje dziecko nie chce spać. Zasnęła ok 19-tej a następnie obudziła się po 20-tej i na tyle było by spania. Marudziła, wierciła się, domagając się naszej nieustannej obecności. A że była przeziębiona, miała kaszel i katar to postanowiłam dać jej Ibuprofen, który jak się później okazało,  zamiast ukoić ból i uśpić moje dziecko to rozkręciło ją na maxa! dosłownie... biegała po mieszkaniu jak szalona i nie chciała się zatrzymać :-) "Ale to nie czas na zabawę, do łóżka już"-mówiłam do niej, a ona się tylko śmiała haha :-) W każdym razie na pomoc przyszedł ten cudny gadżet- telefon komórkowy i przy dźwiękach MIO MAO zasnęła - ufff, a ja zaraz za nią :-)
Właśnie teraz zauważyłam, że wychodzi jej dolna lewa dwójka, która pewnie też była przyczyną bezsennej nocy! 


Zmienię jeszcze temat na sekundkę :-) Pochwalę się moim nowym cackiem :-)) 
Jest cudny! Mam nadzieję, że będę go w stanie opanować, bo tyle ma funkcji, że szok :-)

wtorek, 20 listopada 2012

Nocnikowy Trening :-)

Od pewnego czasu przyzwyczajamy Amelię do nocnika. Na początku traktowała go z totalną ignorancją jednak ostatnio nastąpiła zmiana. Zaczęła powoli go tolerować, i nie skłamię jeśli powiem, że nawet go polubiła. W oswajaniu z nocnikiem pomaga nam przyjaciel Amelki - Miki :-) Sadzamy wspólnie Mikiego na nocniku a następnie Amelia mówi EEE EE... co w tłumaczeniu oznacza, że Miki robi kupę :-)) Jestem przekonana, że moja córka jest świadoma tej czynności, ponieważ już od dawna informuje nas, że robi kupę mówiąc głośno EEEE EE :-) Mało tego, dwa dni temu pozwoliłam jej pobiegać bez majtek przed kąpielą i udało mi się nakłonić Amelię by usiadła na nocniku. Podczas gdy Amelka siedziała ja udawałam, że cisnę kupę haha i co się okazało?? Amelia naśladując mnie zrobiła siku HHUUUURRRRRRRRRRRRAAA!! Ależ była radość wielka ;-))) Tym bardziej motywuje mnie to do dalszego nocnikowego treningu :-))
A jak u was z sprawami nocnikowymi?? 


Jeszcze tylko dodam, że nawet nie wiem kiedy przebił się 10-ty ząb a 11-ty jest już w drodze :-)) Oczywiście nadal ząbkujemy w wielkim bólu i cierpieniach :((


niedziela, 18 listopada 2012

pranie i parowanie mózgu

tak się właśnie czuję... na chwilę obecną mam PRANIE I PAROWANIE mózgu :-)
a przyjdzie jeszcze czas na SUSZENIE, PRASOWANIE i POUKŁADANIE wszystkiego na swoim miejscu tak jak się należy :-) mówię oczywiście o wiedzy, którą od kilku dni powoli pochłaniam :-) na razie czuję się oszołomioną tą całą teorią ale mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży i jak zacznę praktykować to będzie już tylko lepiej :-) 

pewnie się zastanawiacie o czym mówię ??? 
zdradzę Wam, że postanowiłam zacząć swoją przygodę z fotografią dziecięcą :-)) 
Na razie nazywam to PRZYGODĄ bo jak to się zakończy tego jeszcze nie wiem. Jeśli odnajdę się w tym co mam zamiar robić, to będę najszczęśliwszą osobą pod słońcem ;-) natomiast jeśli stwierdzę, że jednak nie nadaję się na fotografa, to na pewno będę bogatsza o wiedzę, którą zdobędę oraz będę świetnym fotografem dla mojej córki :-)  

Dlaczego taki wybór??
Jak już wcześniej pisałam, ostatnio miałam ogromną potrzebę zmienienia czegoś w swoim życiu... byłam na rozdrożu i nie wiedziałam w którą stronę iść... aż pewnego dnia, pod wpływem kilku czynników, zdecydowałam  że  zajmę się fotografią. Na początku dla zabawy a z czasem być może na poważnie!!! A teraz powiem tak....Na początku roku moja koleżanka M. podjęła kurs na Akademii Fotografii Dziecięcej. W ramach ćwiczeń zaprosiła nas na darmową sesję. Będę szczera i powiem, że jakoś nie widziałam tego wszystkiego... nie życzyłam jej źle, wręcz przeciwnie!,  ale wydawało mi się, że z takiego kursu nic nie można wynieść i bardzo sceptycznie do tego podchodziłam. A jak jest dziś ??? Dziś jestem dumna z M. i chcę iść w jej ślady!!!  M. choć ciągle się uczy, pracuje już jako fotograf i robi cudowne sesje noworodkowe, rodzinne, dziecięce. Ona dała mi natchnienie i wiarę, że jak się tylko czegoś chce to można to osiągnąć. Oto jej strona http://www.fairydustphoto.com/ :-)

Na chwilę obecną rozpoczęłam kurs, oglądam tysiące innych kursów i kursików na youtube, czytam różne publikacje i pochłaniam to wszystko jak gąbka wodę. A że tego wszystkiego jest ogrom to mój mózg paruje  haha :-)) Na szczęście aparat posiadam, muszę jeszcze dokupić TYLKO ;-) lampę i cały sprzęt do studia domowego.... masakra! haha :-)) Dam radę!!! Dam radę!!! Dam radę!!! i już niedługo zobaczycie moje pierwsze zdjęcia. 

A poniżej fotka Amelii z dzisiejszego poranka ;-) Zrobiłam ją samodzielnie ustawiając odpowiednich funkcji aparatu i nie korzystając z opcji AUTO! :-) 



środa, 14 listopada 2012

decyzja

od dłuższego czasu zastanawiałam się nad tym co mam ze sobą począć...
tam gdzie pracuję, jest ok ale wiem, że nie chciałabym pracować tam do emerytury :-)
marzeniem moim jest pracować dla siebie, być swoim szefem i czerpać radość z tego co robię.
długo rozważałam co mogłabym robić...
*aplikowałam w posady w zawodzie ale w UK moje kwalifikacje chyba są niewystarczające i musiałabym wrócić na studia w celu uzupełnienia wiedzy...
*rozważałam otwarcie własnego sklepu bądź kawiarnio-sklepu, gdzie mogłabym sprzedawać kawę, domowe wypieki oraz włóczkę, brać zlecenia na czapki, sweterki itd. ;-)
* otworzyć własną firmę sprzątającą... itd....itd...

Pomysłów było kilka ale jakoś nie umiałam się zdecydować... Każda powyższa opcja wiązałaby się z natychmiastową rezygnacją z pracy, zaciągnięciem dużego kredytu na rozkręcenie firmy a na to nie mogę sobie pozwolić. Musiałam więc wymyślić coś, w kierunku którym mogłabym się kształcić jednocześnie pracując tam gdzie do tej pory. A dopiero z czasem, gdybym ustabilizowała sobie grunt to mogłabym zredukować etat lub całkowicie z niego zrezygnować.

Oj powiem Wam, że to nie są łatwe decyzje !!!!
Chodziłam jak struty szczur....aż do wczoraj ... ;-)
Natchniona szybkim rozwojem kariery mojej pewnej koleżanki oraz po części natchniona jej informacją umieszczoną na jej FB postanowiłam, że zapiszę się na kurs, zainwestuję w sprzęt i biorę się do roboty!
Wiem, że ci wszyscy, którym o tym powiedziałam jakoś sceptycznie na mnie patrzą ale ja wierzę, że się uda!!! Chcę zmienić swoje życie i to jest moim celem!!! A ile czasu będę potrzebowała na osiągnięcie dobrego poziomu by samodzielnie móc wystartować to zależy teraz już tylko ode mnie! Żyjemy w takich czasach gdzie bez przerwy trzeba inwestować w siebie bo jeśli nie to niczego się w życiu nie osiągnie.

Jak wiecie na początku roku zaczęłam przygodę z szydełkowaniem. Uwielbiam to robić jestem chyba nawet uzależniona haha :-) Każdy kto śledzi mojego bloga lub FB wie, że nawet mi to wychodzi - nieskromnie mówiąc o sobie oczywiście :-)  Mało tego... mam nawet sporo zamówień oraz jest duże zainteresowanie aleee co zauważyłam.... nie chce narzekać... piszę prawdę.... ludzie chcą czapeczki ale najchętniej za darmo. Nikt nie bierze pod uwagę mojego czasu spędzonego nad każdą czapką. Wykonanie jednej sowy od początku do końca zajmuje mi 3-4 godziny. Przy założeniu, że mam Amelkę pod opieką i co chwilę muszę coś przy niej zrobić, ten czas rozciąga się do max 2 dni. Cena jaką biorę to średnio 10 funtów lub 45-50 zł plus koszt przesyłki. Teraz.... gdybym była samo zatrudniona i chciała brać pieniądze za faktyczny czas spędzony nad tą czapką plus zakup włóczki, przy założeniu że minimalna płaca krajowa w UK za godzinę to srednio ok 6.19 funta to musiałabym je sprzedawać za 30 funtów. Wiadomo, że cena jest ta nierealna ale takie są fakty!!! Ludzie nie doceniają ciężkiej pracy. Uważam, że za taką sówkę nie biorę drogo...a pomimo tego wszyscy grymaszą :(((( Ja się jednak nie przejmuję, bo zawsze znajdzie się ktoś kto coś u mnie zamówi i mam ręce pełne roboty tak czy siak. Napisałam to bo kiedyś myślałam, że może szydełkowanie było by moim pomysłem na przyszłość ale jak same widzicie nie jest to takie proste... ceny w sklepach są konkurencyjne i ja z nimi nie mam szans.... wiec ten czas, który poświęcam szydełkowaniu będę poświęcać mojej nowej pasji i zobaczymy co dalej! 

Tak więc trzymajcie kciuki i niedługo dam znać czym się będę zajmować ;-)
A poniżej kilka zdjęć mojej latorośli :-))







Amelia :-))


piątek, 9 listopada 2012

Miałam....

Miałam i pamiętałam....dziś napisać posta o kolejnej, tym razem 16tej miesiecznicy Amelii ale jakoś nie byłam w nastroju . Jestem na jakimś rozdrożu życiowym i nie wiem zbytnio w którą stronę iść. Więc najlepiej będzie jak pójdę przed siebie.... Pozdr

poniedziałek, 5 listopada 2012

zŁoŚnIcA !!!!!



Rośnie nam ogromny nerwus, piskacz, krzykać i płaczek!!!
Od pewnego czasu Amelia pokazuje nam swój  prawdziwy charakterek- 100%-wy nerwus!!!
Nie mam pojęcia czym to jest spowodowane, ale mam wielką nadzieję, że tylko ząbkowaniem.
Zęby wychodzą praktycznie jeden za drugim, jak grzyby po deszczu.
Mamy już praktycznie 11 zębów i czekamy z niecierpliwością na bezbolesne wyklucie się następnych, co by jak najprędzej ten cały ząbkowy koszmar zakończył się!
No a jeśli okaże się, że Amelia jest nadal taka nerwowa i mega-niecierpliwa to się zastrzelę haha :-)
Bo wiem, że nie będzie mi łatwo nad nią zapanować!
Tym czasem, muszę uzbroić się a anielską cierpliwość by okiełzać to moje niecierpliwe dziecię ;-)

Poza nerwami Amelki to my, jako rodzice, też już od dłuższego czasu mamy zszarpane nerwy, bo nie umiemy znaleźć przyczyny alergii u Amelii. Wiem na pewno, że ma skazę białkową i staram się wyeliminować wszystko z jej diety tak aby mogła bezproblemowo funkcjonować.... jednak nie jest to takie proste jak mi się wydaje. Jak już wcześniej pisałam, że zaczęliśmy podawać jej mleko bez laktozy ale spowodowało to ogromne zatwardzenia, a co za tym idzie, niesamowite cierpienie Amelki oraz strasznie niespokojny sen. Poszłam do lekarza i dostałam lek na zatwardzenia ale jakoś do końca nie byłam pewna czy czasem nie wystąpiły u Amelki skutki uboczne... tj. ból brzucha :( ręce nam opadły bo nie wiedzieliśmy co począć... koleżanka, która jest wegetarianką poleciła mi mleko owsiane... więc od dwóch dni Amelia pije owe mleko i jak na razie kupa wydaje się być ok, śpi spokojnie w nocy,  bólu brzuszka nie zaobserwowałam aleeee dziś przy kąpieli zauważyłam powrót wysypki na rękach :((  tak więc jak sami widzicie... nie ma lekko :-)) Pozdrawiam Ola




czwartek, 25 października 2012

Halloween'owe kulki :-)


No i zaczęło się... Amelka jest już na tyle duża, że można zabierać ją na kulki :-) Przy okazji zbliżającego się Halloween, wybrałyśmy się ze znajomymi na kulki. Było to jej drugie w życiu wyjście do tego typu centrum zabaw dla dzieci.  Za pierwszym razem była tak oszołomiona, że poza obserwowaniem wszystkich i wszystkiego do okoła, zbytnio nie korzystała z atrakcji. Jednak tym razem było inaczej...biegała, szalała, kąpała się w kulkach i bawiła się z dzieciakami :-)) Myślę, że jest to świetna forma zabawy interakcyjnej oraz ruchowej dla dzieci. Zbyt często chodzić nie będziemy, ale od czasu do czasu czemu by nie. 
A czy Wy zabieracie swoje pociechy na kulki ?? Pozdr


Aaaa, o mały włos bym zapomniała...Amelia ma kolejnego już zęba- dziewiątego tym razem :-) Dolna lewa piątka  się przebiła... nie oszczędzając mojej Amelki przy tym. Biedna, jak zwykle się nacierpiała! Czekamy na kolejne by jak najszybciej ten ząbkowy koszmar się skończył.








wtorek, 23 października 2012

Halloween :-)

Amelka spotkała się dziś ze swoimi koleżankami i kolegami na Halloween Party :-) Była przebrana za Panią Sieć :-) miała śliczną spódniczkę oraz czarną bluzkę, do której dorobiłam sieć oraz tłustego czerwonego pająka!!! Wyglądała ślicznie! No i dumna jestem z siebie, że coś SAMA stworzyłam dla mojej Córci :-) 
Jak się Wam podoba??

środa, 17 października 2012

Tron!

Od momentu narodzin Amelki w naszym mieszkaniu pojawiło się co najmniej 50 nowych "mebli" tj. w przenośni oraz dosłownym słowa tego znaczeniu. I choć miejsca coraz mniej w naszym mieszkanku to nie mogło zabraknąć tego cudownego, prawdziwego TRONU dla naszej księżniczki ;-)
Gdy rano wstała i zobaczyła swój nowy tronik to nie wiedziała za bardzo do czego służy, jednak po chwili usiadła na nim, tak jakby był on stworzony tylko dla niej! 
Prawdziwa księżniczka... a wręcz rzekłabym KRÓLOWA :-)
Zobaczcie sami- oto ONA:






A tak poza tym nowym meblem w naszym mieszkaniu, to ostatnio jestem bardzo zajęta - na własne życzenie z resztą ;-) Wiecie już chyba wszyscy, że pasjonuję się szydełkowaniem i robię czapeczki oraz komplety do sesji noworodkowych. I tak się złożyło, że mam pełne ręce roboty :-) zamówień mnóstwo i nie robię nic innego, jak w każdej wolnej chwili , szydełkuję czapki, czapki i jeszcze raz czapki :-) Dla tych którzy jeszcze nie widzieli zapraszam na mojego bloga http://ola-mola-crochet.blogspot.co.uk/ .
Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że do połowy listopada na 100% będę bardzo zajęta a co dalej to się zobaczy :-) Z jednej strony cieszę się niesamowicie, bo powoli spełniają się moje małe marzenia, ale z drugiej strony nie mam na nic czasu. Zaniedbałam troszkę tego bloga, nie mam czasu na odwiedzimy u innych blogowych Mam i ich pociech, tylko od czasu do czasu szybko zajrzę i zmykam :-) 
Pomimo tego, że ostatnio brak mi czasu na blogowanie, to ku memu zaskoczeniu otrzymałam wyróżnienie   
SO SWEET. Hmmm czym sobie na nie zasłużyłam tego nie wiem ;-) Tak czy inaczej, zobowiązana jestem do wytypowania kolejnych blogów, które moim zdaniem są  SO SWEET
 :
Oto one:
Na sam koniec parę słów o Królowej ;-) Ostatnio bardzo szybko się rozwija, dużo rozumie, coraz więcej mówi, choć nadal tylko w sobie znanym języku. Co prawda, coraz częściej łapie nowe słówka i stara się powtarzać, to co usłyszy. Co więcej, zaczyna nucić swoje ulubione piosenki, co dla mnie było zaskoczeniem, bo nie przypuszczałam, że 15-to miesięczne dziecko potrafi nucić ;-)
Jeśli chodzi o zdrowie to ogólnie nie chorujemy aleeee za to walczymy od kilku tygodni z zatwardzeniami. Mamy już nawet lekarstwo, ale jakoś chyba jeszcze potrzebujemy czasu by zadziałało w 100%. 
muszę kończyć bo Amelia nie daje mi pisać... papa

poniedziałek, 8 października 2012

Jak mam na imię?



... Zosia-Samosia :-) tak, to nie pomyłka! od kilku dni moja córcia tak się właśnie nazywa. A to dlatego, że jest w fazie buntu i wszystko chce robić sama! Zaczęło się pewnego poranka od śniadania, na którym odmówiła karmienia, tylko chwyciła łyżkę w swoje ręce samodzielnie zaczęła je spożywać. Widok uroczy :-)   Dumna Mama cieszy się, że Córcia taka samodzielna... jednak po chwili dociera do niej, że pomimo półgodzinnego nabierania kaszki na łyżeczkę oraz prób celowania do celu, to kaszka ląduje wszędzie do okoła, tylko nie tam gdzie trzeba. Tak więc chcąc NAKARMIĆ prawidłowo Córkę łapię za kolejną łyżeczkę w celu dokarmiania a tu nagle słyszę krzyk i wrzask! Wielki bunt!!! bo przecież ona SAMA, SAMA!!! W efekcie końcowym śniadanie kończy się pustym żołądkiem Córki oraz nerwami Matki, że trzeba znaczną część kuchni sprzątać oraz dziecko na nowo przebierać :) 
Kolejny BUNT związany jest z piciem z kubka niekapka... kubek jest beeee.... najlepiej pić ze szklanki, przy okazji puszczając tysiące bąbelków i wylewając całą zawartość na siebie. Nie dość, że mało pije to jeszcze teraz takie sceny mi urządza haha :-)
A to nie koniec BUNTÓW- w ostatnim tygodniu nastąpił wstręt do wózka... chce chodzić, chodzić i tylko chodzić... a najlepiej to po schodach, krawężnikach i zawsze w odwrotnym kierunku do tego gdzie zmierzamy. Amelia we wózku posiedzi z max 10 minut a następnie zaczyna się wrzask, krzyk, pisk oraz wyrywanie się. Nerwa mam, bo klocek z niej ciężki, a w ostateczności muszę nosić ją na rękach, popychając wózek  by w miarę szybko dostać się z punktu A do B.  

Ale tak na koniec to powiem, że choć umęczy mnie na maxa, to dumna jestem z tej mojej ZOSI - SAMOSI :-):-):-) 

niedziela, 7 października 2012

sobota, 6 października 2012

Majorkowo-Wspomnieniowo :-)

Hmmmm...
Super było :-)
Wystarczy?
Nieee?
:-)
No pewnie, że nie wystarczy haha :-)
Muszę napisać coś więcej aniżeli tylko tyle!
Wyjazd planowany był od prawie roku...ale jakoś do samego końca nie dowierzałam, że dojdzie do realizacji. Obawiałam się, że albo ktoś zachoruje na ostatnią chwilę lub coś innego się wydarzy, co popsuje nasze plany. Na szczęście nic takiego nie się stało i w pewną słoneczną środę, w komplecie 7-osobowym  zawitaliśmy na hiszpańskiej Majorce! 
Od początku założyłyśmy, że pojadą same BABY z małym słodkim wyjątkiem- Antosiem! 
Antek to złote dziecko i spisał się na medal. Był najgrzeczniejszy z całej naszej siódemki :-) Amelka z Zuzią natomiast, jak to typowe BABY, w większości spędzonego razem czasu rywalizowały ze sobą, walczyły o zabawki i o nasze względy haha :-) Zazdrosne o wszystko i wszystkich....najważniejsze jednak, że na sam koniec, zawsze jakoś się dogadywały ;-) 
A my- dorosłe SENIORITY - myślę, że porozumiewałyśmy się na 4+ ;-)) a świadczy o tym fakt, iż wspólnie zaplanowałyśmy, że w przyszłym roku wyjazd trzeba koniecznie powtórzyć tylko, że tym razem pojedziemy sobie do Grecji.  No to teraz trzeba trzymać kciuki by wszystko się udało zgodnie z planem. 
A wracając do Majorki to, apartament mieliśmy umiejscowiony w bardzo dobrym punkcie, blisko plaży oraz wszystkich innych atrakcji. Codziennie chodziłyśmy na długie spacery, bez względu na pogodę, która była bardzo nieprzewidywalna. Pod tym względem byłam troszkę zawiedziona, bo w głębi serca liczyłam na niesamowity upał i gorąc a tym czasem mieliśmy typowo szkocką pogodę- non stop pochmurne niebo, deszcz, silny wiatr oraz przebłyski słońca. Upału jako takiego nie było :(( Kąpiele w basenie były wymuszone haha :-) bo jak tu nie korzystać z basenu, który się ma po nosem? Co prawda, ja nie byłam taka odważna jak moja Bratowa ;-) ... wchodziłam do basenu po kolana i z zimna natychmiast wychodziłam, a ona jak ta syrena morska kąpała się dzielnie pokonując kolejne długości :-))) Ziiiiimmmmmnnnnnaaaaaa woooodaaaa haha :-) cykor jestem i tyle! W morzu natomiast kapałam się kilka razy ale do żółtej boji nie dopłynęłam haha  ;-) Amelia natomiast jakoś nie wchodziła tak chętnie do morza jak nad naszym Bałtykiem. Sama nie wiem czemu...tym razem woda ją nie interesowała. Natomiast wszelakie zabawy w piasku jak najbardziej tak! Myślę, że generalnie podobało się mojemu dziecku na urlopie. Co prawda rozpoczęła go w cierpieniach, bo miała jakieś straszne rewolucje brzuszkowo-zatwardzeniowe oraz zębowe ( Wykluł się na Majorce ÓSMY ząb :-) dolna lewa piątka) i była taka marudna i płaczliwa, że szok! Dosłownie nie poznawałam jej- płakała bez przerwy z byle jakiego powodu. Nic jej nie prasowało i nie grało tak jakby ona chciała. To był koszmar!!! Ponadto jadła bez przerwy. W pewnym momencie zaczęłam się obawiać, czy wszystko z nią było ok, bo jadła za dziesięciu. Nie było minuty by czegoś nie mieliła w tej swojej buźce .. i pomimo swoich dolegliwości ,domagała się jedzenia dosłownie co chwilę. Myślę jednak, że było to spowodowane bólem dziąseł. Na szczęście zważyłam ją po przyjeździe i przytyła jakieś max 500gr. Na chwilę obecną waży 11.5 kg :-) 
No i oczywiście bez przerwy chciała CHODZIĆ, CHODZIĆ i CHODZIĆ! Po woli zaczyna się buntować gdy wkładam ją do wózka :(  A wózek spisał się na 5+ ale o tym to nie muszę mówić, bo Avio jest niezastąpiony i już!  
aaaaa
zapomniałam powiedzieć, że wieczorami gdy wszystkie BABY już spały siedziałam sobie na tarasie popijając drinka i szydełkowałam moje czapki :-))
tak więc wyjazd był bardzo udany!!
Polecam wszystkim takie Babskie rodzinne wyjazdy!!