wtorek, 4 września 2012

ciągle jeszcze słyszę ....

..... szum naszego Bałtyku :-))) było cudnie! przyznam, że obawiałam się urlopu nad polskim morzem głównie z uwagi na pogodę. Mieszkając w deszczowej Szkocji marzyłam o słonecznej i ciepłej pogodzie a trzeba przyznać, że polska pogoda potrafi być w szkocką kratkę ;-) nie mniej jednak udało się! na całe 17 dni wypoczynku mieliśmy tylko 3 dni bez słońca i z odrobiną deszczu i dwiema burzami, więc dramatu nie było :-) Na urlopie bardzo odpoczęłam! Wstawaliśmy wcześnie z uwagi na Amelię ale za to, prawie codziennie, chodziłam spać około 21-szej , najpóźniej o 22-giej. Cisza, spokój oraz świeże morskie powietrze powodowało, że odpływałam w sekundę :-) Raz nawet zasnęliśmy z mężem razem z Amelką o 19.30 i obudziliśmy się rano dnia następnego ;-) już nie pamiętam kiedy czułam się tak wypoczęta. A tak poza tym to to spędzaliśmy dużo czasu na plaży, spacerując po Dźwirzynie po kilka razy dziennie, czytając książki i biegając bez przerwy za rozpędzoną na własnych nóżkach Amelką :-) ojjj tak, moje dziecko poczuło moc w swoich nogach i z dnia na dzień coraz pewniej stawiała swoje kroki. Musieliśmy uważać na nią bo bez przerwy obijała się o wszystko co popadło. W pewnym momencie na twarzy była cała w guzach i siniakach... aż zaczęłam się martwić, bo wyglądała jak po jakimś pobiciu ;-) teraz jest już lepiej... kroki stawia pewnie choć ciągle od czasu do czasu zalicza upadek. Będąc z wizytą w Kołobrzegu zakupiłam jej buciki, które raczej są paputkami ale, że było bardzo sucho na dworze to ubierałam je jej na co dzień do chodzenia. Teraz muszę rozejrzeć się za właściwymi butami do chodzenia. Noga troszkę jej ostatnio urosła więc myślę, że nie powinno być większego problemu. Ponadto nauczyliśmy Amelkę schodzić bezpiecznie z łóżka oraz schodów. Domki, w których spaliśmy nie były dostosowane do małych dzieci i musiałam bardzo uważać, by Amelia nie spadła z łóżka czy też schodów.  Pokazałam jej jak schodzić tyłem z łóżka oraz schodów. Mąż jakoś nie dowierzał, że ona to pojmie, bo myślał, że jest jeszcze za mała ...a tu niespodzianka! Dziecko dosłownie w kilka godzin opanowało całą technikę i szybko przeszła do praktyki z całkiem niezłym wynikiem końcowym :-) byłam troszkę spokojniejsza choć i tak trzeba było ją pilnować na wszelki wypadek. Poza tym na wakacjach Amelia miała niesamowity apetyt. Jadła wszystko co było jej wolno ( unikamy mleka i nabiału z uwagi na skazę białkową) w bardzo dużych ilościach. Przytyć nie przytyła ale za to urosła. Będę musiała ją zaważyć i zmierzyć w wolnej chwili.  Amelka pochłaniała w ogromnych ilościach arbuzy, brzoskwinie, banany i nektaryny. Aż uszy się jej trzęsły na widok owoców. W domu też je dużo ale nie ma tak wielkiego apetytu jak nad morzem :-) Widocznie klimat jej służył. A pro po jedzenia to dodam, że wybiła się jej górna dwójka więc stan uzębienia mamy na 5 :-) czyli pięć zębów jak narazie. Aaaa i zapomniałam dopisać, że na plaży Amelia pochłaniała co najmniej 5 kg piasku dziennie! To był koszmar...ale dziecko żyje i ma się dobrze haha . Amelka miała ciągle towarzystwo (byliśmy ze znajomymi z dwójką dzieci) więc nauczyła się od swojego kolegi wiele nowych umiejętności....takich jak śpiewanie, zjazd ze zjeżdżalni, umie zrobić babki z piasku oraz całować się ;-) Ostatnia umiejętność powaliła mnie na nogi haha :-) Tatusiowie wzięli dzieci na spacer na tzw. patelnie przy plaży i ponoć dzieci się całowały hahah :-) jako dowód mamy zdjęcia, na których widać, że Amelia się nie broniła wręcz przeciwnie  :-) No to mamy pierwszego kawalera w kolejce po córkę ;-) A tym czasem mogłabym tak pisać i pisać o naszych wakacjach bo nadzwyczajnie w świecie było cudnie. Urlop udał się w 100% !!! ooo nieeeeee......było coś co zakłócało mi spokój na maxa.... OSSSYYYYY! Było ich tysiące, pojawiały się znikąd i doprowadzały mnie do szału! Mam fobię jeśli chodzi o osy i pająki więc możecie sobie wyobrazić ten koszmar wrrrrrrrrrrrrr. A teraz zapraszam na fotorelacje :-)










11 komentarzy:

  1. Super, że odpoczynek się udał i że baterie naładowane na nadchodzącą jesień i zimę:)
    Fajne foteczki!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przecudne zdjęcia i miło że odpoczęliście córcia taka szczęśliwa:) Zazdroszczę tego wypadu nad morze, bo je uwielbiam;) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  3. No ten kolaż z sesji w czerwieni jest boski !

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach, och, alez słodko!!

    OdpowiedzUsuń
  5. aż sama czuję się wypoczęta czytając Twoją relację z urlopu :) zdjęcia mówią same za siebie, zabawa musiała być bardzo udana.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ah polskie morze szumi najpiekniej na swiecie !
    Zdjecia boskie , zazdroscimy bardzo ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. super :)
    zawsze w Sianożętach mieszkaliśmy w takich domkach, uwielbiam je i mam nadzieję w tym roku jeszcze tam zawitać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. twoja mała jak tak urocza do wycałowania

    OdpowiedzUsuń
  9. takie wakacje to cudowna sprawa :) ach rozmarzyłam się tylko ja na temat gór :)

    OdpowiedzUsuń
  10. wspaniale, że wypoczynek się udał. Zdjęcia piękne

    OdpowiedzUsuń