W niedziele z samego rana pogoda była wyśmienita :-) dlatego też postanowiliśmy, że przed powrotem do domu pozwiedzamy troszke :-) jako jedyni w miare szybko spakowaliśmy sie i ruszyliśmy pierwsi na podbój okolicznych terenów. Przystankiem NR.1 był MC DONALD oczywiście hahaha....zjedliśmy lody i ruszyliśmy w kierunku jeziora Ennerdale Water.
Po 20 minutach jazdy dojechalismy do malutkiej miejscowości, w ktorej wody jakoś nie było widać :( Paweł uparcie twierdził, że gdzieś MUSI być dojazd do samego jeziora ... ja jednak uważałam, że nie pozostaje nam nic innego jak tylko pozostawić auto na wyznaczonym prakingu i do jeziora dojść na nogach hihihihi. Po chwilach sprzeczek...dogryzek...i drobnych kłótni hahaha jak na BYKA z LWEM przystalo Paweł postanowił otworzyć bramę i wjechać na JAKIŚ teren. Oczywiście uważałam, że to teren PRYWATNY i nie powinniśmy tam wjeżdzać...ale jak sie pożniej okazało - MYLIŁAM SIĘ :)))))) droga doprowadziła nas do cudnego jeziorka, z pięknymi widoczkami na góry :-) praktycznie nie było tam ludzi :-))) tylko MY, piękna pogoda i !niesmaowita przyroda!!! Po zakotwiczeniu się dojechła do nas reszta znajomych i spędziliśmy kolejny miły dziń :-))))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz