środa, 24 czerwca 2009

nasza najukochańsza ZUZIA :-)



Oto moja cudowna chrześnica Zuzia :-) codziennie zaglądam na bloga prowadzonego przez jej Mamusie i ciesze się każdą nowinką z życia Zuzi :-) musze przyznać, że jak na skończone 4 miesiące Zuzia radzi sobie bardzo dobrze :-) a co najważniejsze ma juz za soba wizyty u neurologa i kardiologa i WSZYSTKO jest ok :-) Zuzia rośnie nam piękna i zdrowa :-)))))))))
Kocham Cie Kruszynko i nie mogę się juz doczekać kiedy Was zobacze w Glasgow :-) i hope so :-)

poniedziałek, 22 czerwca 2009

nad jeziorkiem Ennerdale Water...


W niedziele z samego rana pogoda była wyśmienita :-) dlatego też postanowiliśmy, że przed powrotem do domu pozwiedzamy troszke :-) jako jedyni w miare szybko spakowaliśmy sie i ruszyliśmy pierwsi na podbój okolicznych terenów. Przystankiem NR.1 był MC DONALD oczywiście hahaha....zjedliśmy lody i ruszyliśmy w kierunku jeziora Ennerdale Water.
Po 20 minutach jazdy dojechalismy do malutkiej miejscowości, w ktorej wody jakoś nie było widać :( Paweł uparcie twierdził, że gdzieś MUSI być dojazd do samego jeziora ... ja jednak uważałam, że nie pozostaje nam nic innego jak tylko pozostawić auto na wyznaczonym prakingu i do jeziora dojść na nogach hihihihi. Po chwilach sprzeczek...dogryzek...i drobnych kłótni hahaha jak na BYKA z LWEM przystalo Paweł postanowił otworzyć bramę i wjechać na JAKIŚ teren. Oczywiście uważałam, że to teren PRYWATNY i nie powinniśmy tam wjeżdzać...ale jak sie pożniej okazało - MYLIŁAM SIĘ :)))))) droga doprowadziła nas do cudnego jeziorka, z pięknymi widoczkami na góry :-) praktycznie nie było tam ludzi :-))) tylko MY, piękna pogoda i !niesmaowita przyroda!!! Po zakotwiczeniu się dojechła do nas reszta znajomych i spędziliśmy kolejny miły dziń :-))))




piątek, 19 czerwca 2009

wycieczka w kamieniołomy zakończona ogniskiem hihih


Poniewaz pogoda piewszego dnia nie była za ciekawa udaliśmy sie na wycieczke po kamienistej plaży :-) skakaliśmy z kamienia na kamień coraz dalej i dalej :-) po pewnym czasie wszyscy stwierdziliśmy, że czas wracać do namiotów bo burczy nam w brzuszkach. Nie szliśmy jednak tą samą drogą tylko....żeby było ciekawie postanowiliśmy sie powspinać :-) i oto takim sposobem o mały włos bym narobiła w majtki (hihiihihi) bo trasa okazała się dosyć stroma i niebezpieczna.


W połowie drogi byłam już skłonna wracać w dół jednak... gdy zdałam sobie sprawe jak wysoko jesteśmy i jak stroma jest owa górka zrezygnowałam i pięłam sie wyżej i wyżej :-) gdy szczęśliwie wszyscy dotarliśmy na góre(łącznie z GINESEM) byłam przeszczęśliwa, że to juz koniec naszej amatorskiej wspinaczki :-) nastepnie wieczorkiem postanowiliśmy zrobić sobie ognisko na samej plaży :-)))) pogoda rozpogodziła się i było cieplutko :-) zbudowaliśmy grillo-ognisko na którym piekliśmy POLSKIE kiełbaski :-) mniam, mniam, mniam.... c.d.n.....




wtorek, 16 czerwca 2009

pierwszy i na pewno nie ostatni :-)


Weekendowy wyjazd pod namioty w doborowym towarzystwie z Olą i Mariuszem, Sylwia i Łukaszem, Magdą i Rafałem, Darkiem oraz moim Pawłem i Gineskiem:-)
Nie wiem czy juz wcześniej wspominałam ale jak do tej pory nie byłam wielką miłośniczką wypadów pod namioty. Dziś mogę zdecydowanie powiedzieć, że był to mój PIERWSZY i NIE OSTATNI wyjazd :-))))))))) było fantastycznie!!!






Miejsce w którym się zakotwiczyliśmy było w sumie przypadkowe. Ktoś,gdzieś usłyszał,polecił i oto właśnie tam wylądowaliśmy...Plaża w St.Bees a następnie jezioro w The Lake District :-)

Świetni ludzie,piękne miejsca,cudny klimat i super przygoda!!!!!! Nawet na pogode nie mogliśmy narzekać :-)

Na miejsce dojechaliśmy w piątek po 22 wieczorem. Jak widać na zdjęciu wszyscy byli w dobrym humorze....jednak w moim przypadku bez instrukcji ANI RUSZ hihihihihihi!!! Na szczęście mój Paweł wiedział co robi i namiot był gotowy po 10 min :-) no i oficjalnie rozpoczęliśmy sezon popijając browarki lub whisky jak kto wolał :-)c.d.n....


poniedziałek, 8 czerwca 2009

byle do piatku....

choc mamy dopiero poniedzialek myslami jestem juz przy piatku :-) wlasnie w piatek, zaraz po pracy zmykamy z paczka naszych znajomych pod namioty w rejony LAKE DISTRICT...takie nasze polskie mazury :-) przyznam ze NIGDY nie bylam zwolenniczka wyjazdow pod namioty ale tym razem podchodze do tego wyjazdu jakos inaczej :-) wrecz bardzo sie ciesze :-)))) jedyne czym sie pozostaje mi przejmowac to pogoda, ktora w UK jest nieprzewidywalna :(((( mam jednak nadzieje ze nie bedzie AZ tak zle i nie bedziemy zmuszeni w nocy ewakuowac sie do auta,zeby nas nie podmyla woda hahahah. Kupilismy namiot dla naszej rodzinki...mamy spiwory, kalimaty, materac,aparat i pozytywne nastawienie do swiata :-) zatem wszystko gotowe do wyjazdu :-) wiec byle do piatku :-))))))))))))))

czwartek, 4 czerwca 2009

kraina deszczowców z małymi promykami słońca...


Przez ostatnich kilka dni mieliśmy przepiękna pogodę. Dzień w dzień było około 25 stopni...SZOK :-) mieszkam w Glasgow od ponad dwóch lat i przynam szczerze ze tylko jeden lub dwa dni były tak słoneczne, piekne i bardzo ciepłe jak do tej pory. W szkocji POGODA to temat nr 1. Gdziekolwiek się nie podziejesz ZAWSZE KAŻDY mówi o pogodzie :-) że wiecznie pada, wieje, jest ponuro itd. Ogólnie taka pogoda mi nie przeszkadza ale jak tylko widze słońce ciesze się jak małe dziecko! Kilka dni temu,w jeden z takich przepięknych dni mój Paweł wraz z Ginesem wybrali się na wycieczke rowerową. Było tak gorąco, ze Gines szukał cienia gdzie tylko popadnie....nawet w wodzie hahaha Ja niestety musiałam pracować :((( Gdy dojechali do parku KELVINGROVE zobaczyli tłumy ludzi siedzących na zielonej trawce!!! wspanialy widok wyluzowanych ludzi cieszacych sie kazda słoneczną chwilą!!! jak sami tez widzicie na zdjeciu....

...najgorsze jednak jest to, ze od wczoraj pogoda lekko popsuła się i średnia temperatura wróciła do normy 15 stopni :( w przyszły weekend jedziemy pod namioty i mam nadzije, ze chociaz wtedy bedziemy mieć odrobine słonka :-))))))))))))))) pozdrawiam....Ola


środa, 3 czerwca 2009

przedstawiam Wam GINESA


Poniewaz jest to mój pierwszy blog musiałam sie troszeczke zapoznać z jego ustawieniami :-)uzupełniłam go o maly gadzet z PSIAKAMI SZCZENIACZKAMI :-)Sama posiadam psa, nazywa sie Gines :-) w zeszlym roku poszłam do schroniska i jak tylko go zobaczyłam wiedziałam ze go zaadoptuje! Gines był 6-8 miesięcznym szczeniaczkiem i zadziornie na mnie szczekał :-) Musze przynać ze GINES jak na mieszańca jest bardzo mądrym psiakiem :-)bardzo szybko "łapie" co się do niego mówi i zapamiętuje bez problemów. Uwielbiam go fotografować!!!
Dlatego nawet jeśli nie będę pisała za często to postaram się aktualizować mojego bloga aktualnymi zdjęciami :-)

pozdrawiam

i o czym ja tu będę pisać??? hihihi

znając mnie - małego leniuszka - zastanawiam się JAK DŁUGO BĘDĘ prowadzić sobie tego bloga ?? pożyjemy-zobaczymy!!! Jak narazie jestem zafascynowana blogiem mojej Bratowej i cudownej Siostrzenicy ZUZI :-) odwiedzam je codziennie i obserwuje wszystko co sie u nich dzieje! Takie właśnie są uroki mieszkania na obczyżnie...nie moża do końca w 100% dzielić dobrych i czasami trudnych chwil z rodzina :(
Trzeba znaleść jakieś inne rozwiązanie jakim w moim przypadku jest BLOG.
Zuzia, pierwsza córka mojego brata Adama
i bratowej Kasi urodziła się 20 lutego br. :-)))) iniestety od tego czasu byłam w polsce tylko dwa razy :-( ubolewam nad tym strasznie dlatego tak bardzo ucieszylam się gdy Kasia poinformowała mnie, że postawiła prowadzić BLOG :-) mogę śledzić na bierząco ich poczynania :-)